To “kiedyś” – to trzy dekady temu czyli na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia.
Zajmowałem się wówczas tym problemem jako dziennikarz “Tygodnika Śremskiego”. Sam miałem wtedy trzydzieści parę lat. Była to mniej więcej górna granica wiekowa bywalców nocnych klubów. Moje reportaże były “uczestniczące”, czasami opatrywałem je czymś na kształt “moralizatorskiej” porady.
(…) “Tej nocy bawiło się w obu lokalach grubo ponad pół tysiąca dziewcząt i chłopców. Wypito setki butelek wódki, wina i piwa. Wszystkim mądrym i poważnym dyskutantom mówiącym o planach związanych z przyszłością młodych ludzi proponuję przedstawione fakty wziąć sobie do serca”.
Na Jezioranach dominował “Mini tech” – dzisiejszego multimilionera Piotra Śledzia.
W starej części miasta przy ul. Wschodniej w 1993 roku swoje podwoje otworzył “Green Club” prowadzony przez Marka Damiana Wojciechowskiego.
“Green Club” zaczął działalność od wysokiego “C” – goszcząc parę miesięcy po otwarciu – polskiego wokalistę jazzowego Stanisława Sojkę. Do knajpki przy ul. Wschodniej ściągała młodzież prawobrzeżnego Śremu. “W każdy weekend tam byłyśmy, było świetnie. Jedyne czego nam wtedy brakowało – to pieniędzy na większe szaleństwa” – wspomina Ewa, wówczas studentka – dziś szacowna pięćdziesięcioparolatka.
Z inicjatywą stworzenia grupy wspomnieniowej w mediach społecznościowych wystąpił założyciel i właściciel “Green Clubu”, który zachęca do przystąpienia i wspominania starych dobrych czasów!
Oto link:
https://www.facebook.com/groups/702314027817191/members
Jak wspominacie pobyt w „Green Clubie”?