NAJNOWSZE

Sentymentalna wycieczka do śremskiej Odlewni…

Prawie dwadzieścia lat tam pracowałem. W najlepszych czasach mojej młodości – tuż po studiach na Akademii Górniczo – Hutniczej z roczną przerwą na wojsko! Powołali mnie do „woja” już po miesiącu pracy w śremskiej odlewni. Wówczas była to formalnie jedna z fabryk HCP Poznań.

Pracowałem głównie na Wydziale Odlewów Ciężkich – W4. W ostatnich latach na stanowisku Specjalisty ds. jakości.

Teraz już jako (niestety – jak ten czas leci!) – emeryt z przyjemnością skorzystałem z możliwości zwiedzenia zakładu. Wraz z innym emerytami – członkami Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich, których wszystkich znałem – przynajmniej z widzenia. A z kilkoma w przeszłości cały czas w odlewni współpracowałem. Najwięcej z Ignacym Piaseckim, jednym z najlepszych fachowców – formierzy W4.

Patrząc na rozwój Śremu śmiało można postawić tezę, że miasto w dzisiejszym kształcie istnieje głównie właśnie dzięki temu zakładowi. Pracowało tam wówczas (koniec ubiegłego stulecia) „w porywach” ponad 3 tysiące pracowników.

Nie ma co dywagować na temat zasad gospodarki realnego socjalizmu – bo każdy wtedy niejako musiał mieć pracę.

Dziś – w czasach gospodarki rynkowej sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Inna też jest śremska odlewnia. Nie ma już większości wydziałowych „biurowców”, a w tym głównym – mieści się od ponad 10 lat – szkoła katolicka.

Śremska odlewnia zatrudnia w chwili obecnej około 470 pracowników, w tej liczbie jest blisko stu obcokrajowców – głównie z Ukrainy.

Nie ma już Wydziału W6 (Odlewów lekkich) – jego rolę przejęła linia automatyczna dawniejszego Wydziału W5. Na W4 nikt już nie wykonuje form odlewów do tulei silników okrętowych, bo „Ceglorz” już dawno ich nie robi. Nieznającym zakładu wiele to pewnie nie mówi, ale emeryci wiedzą o co chodzi.

Dziwnie tak się chodzi po zakładzie, w którym spędziło się lata swojej aktywności zawodowej. Przypominają się poszczególne epizody, sytuacje, ludzie, których już nie ma już niestety wśród żywych. Niektórych miejsc i urządzeń już tam nie ma – zniknęły bezpowrotnie.

Gdzie za moich czasów było miejsce dla robota („inteligentny” zespół szlifierek w pyłoszczelnej kabinie) oczyszczającego odlewy? A dziś tak tam mają!

Obecnie śremski zakład nosi nazwę: PGO S.A. Odlewnia Żeliwa – Oddział w Śremie. Od 1 kwietnia Odlewnia Żeliwa ŚREM SP. z o.o. została oficjalnie połączona z Polską Grupą Odlewniczą S.A. Jak podaje biuletyn informacyjny PGO – grupa ta po włączeniu śremskiego zakładu stała się największym w Polsce podmiotem wyspecjalizowanym w produkcji odlewów i odkuwek.

W czasach minionej epoki i mojej tam pracy – legendarnym dyrektorem śremskiej odlewni był Alfred Babczyk – postrach wszystkich kierowników wyższego i niższego szczebla.

Dziś dyrektorem odlewni jest Jakub Kołakowski.

To absolwent technikum odlewniczego w ówczesnym przyzakładowym Zespole Szkół Technicznych. Ma też dyplom ukończenia AGH (kierunek metalurgia) oraz podyplomowych studiów na Politechnice Śląskiej w Gliwicach (kierunek Projektowanie Procesów Odlewniczych i Obróbki Plastycznej) – słowem fachowiec. O tym, że tak jest świadczy fakt, że Kołakowski jest współautorem i pomysłodawcą największego projektu badawczego w nowoczesnej historii odlewni w ramach którego realizowano ogromną inwestycję budowy nowej linii metalurgicznej wraz z laboratorium, którego najważniejszą częścią są nowej generacji piece topielne wraz z automatycznym polem wsadowym oraz systemami obróbki metalurgicznej.

Zapytałem dyrektora Kołakowskiego jak kierowana przez niego firma „odnajduje się” w dzisiejszych trudnych czasach:

„Aktualnie pracujemy nad robotyzacją i automatyzacją procesów, właśnie w tym kierunku zmierzamy z naszymi nowymi inwestycjami. Ma to być nasza odpowiedź na zwiększające się globalnie problemy na rynku pracy. W tym momencie testujemy robota do szlifowania odlewów, czyli robotyzujemy najcięższą pracę jaka jest wykonywana w Odlewni.
Staramy się wchodzić w nowe branże (kolejnictwo, energetyka, przemysł wydobywczy) co nie uda się bez wdrażania nowoczesnych technologii (np. metoda wytapianych modeli, druk 3D). Wszystko to jest niezbędne i konieczne aby sprostać wymaganiom rynku w tak trudnych i nieprzewidywalnych czasach. Celem nadrzędnym jest poprawa warunków pracy oraz znaczne uatrakcyjnianie zarobków” – wyjaśnia dyrektor.

W imieniu wszystkich koleżanek i kolegów, którzy dzięki uprzejmości dzisiejszego kierownictwa Odlewni Żeliwa przypomnieli sobie dawne (chyba dobre czasy?!) i mogli zobaczyć zakład od środka – serdecznie dziękuję i życzę sukcesów na niwie zawodowej!

Foto: Agata Szulczewska – specjalista ds. personalnych oraz ŚKP.

 

 

 

 

 

Udostępnij artykuł:

Polub profil na Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *