Pamiętam wczesny poranek 1 maja 1982 roku. Kraków – Miasteczko Studenckie AGH. Obudził nas warkot podnośnika samochodowego i gwar na dworze. To ekipa robotników zamalowywała napisany w nocy i ociekający jeszcze farbą wielki (litery miały metr wysokości) napis na ścianie stołówki. Brzmiał on: „WRON WON ZA DON – PZPR DO ZSRR!”
W tak wielkie robotnicze święto nie mógł od przecież widnieć na frontonie budynku.
Znałem jednego z malarzy – odpowiedzialnego za ten czyn. Powiedział mi wtedy: „Pamiętaj reżim najlepiej zwalcza się satyrą”.
Zdarzenie to przypomniało mi się to w mijającym tygodniu. Przypomniał mi się też wiersz Wojciecha Młynarskiego, którego fragment zamieszczam.
(…) Karuzela się nie kręciła,
a mechanik na pryszcze chory
ludziom w uszy wciskał na siłę
swój jedynie słuszny życiorys.
Dostrzec można było tam bubka
w oprychówie i ocieplaczu,
co zachwalał widzom przeróbkę
beczki śmiechu na beczkę płaczu.
Śmiech istotnie przygasł w narodzie,
a radosna ministrów rada
zakrzyknęła: „Oto nam chodzi!
Ta koncepcja nam odpowiada!”
A widz pewien pod płaczu beczką
do sąsiada szepnął: „Sąsiedzie,
to jest tylko smutne miasteczko,
ono sobie kiedyś pojedzie…”
Słowa widza spod beczki płaczu kojarzą mi się z nadzieją i wiarą, że zły los kiedyś musi się odwrócić!