NAJNOWSZE

Jolantę ze Śremu uzdrowiła modlitwa do Świętej Rity!

„Mam na imię Jola, zapewne niektórzy znają już moją historię, ale chcę przez tę książeczkę dotrzeć do tych, którzy może w tej chwili tracą nadzieję, może potrzebują wiary w moc Bożego Miłosierdzia. Żyję, więc jestem dowodem, że Boże Miłosierdzie jest niezgłębione” (…)

Mieszkanka naszego miasta w tej niewielkiej książeczce opisuje swoją walkę z ciężką chorobą. Przez cały czas wiara w Boga umacniała ją w tych naprawdę trudnych chwilach. Nigdy nie straciła nadziei.

Książeczkę można nabyć z dowolną kwotę w Księgarni przy kościele NSJ na Jezioranach. Całość zebranych pieniędzy autorka przekaże na leczenie dwuletniej dziewczynki.

Po mszach świętych w minioną niedzielę wierni wsparli ten szczytny cel nabywając książeczkę opisującą gehennę autorki.

Ja też wsparłem dziś potrzebujące dziecko i przeczytałem historię pani Joli.

Zapraszam wszystkich do podobnego gestu.

 

Udostępnij artykuł:

Polub profil na Facebooku

1 Komentarz

  1. JAN

    Zbiórka pieniędzy na leczenie dzieci , to smutna konieczność w polskich realiach.
    Warunkiem Miłosierdzia Bożego jest , nasze miłosierdzie wobec bliźnich.
    Nie zmam historii p. Jolanty, ale wszyscy znamy historię życia o Maksymiliana Kolbe. Wiele dobrego zdziałał w życiu , ale najważniejszy był finał jego życia.
    Dobrowolnie poszedł do do oświęcimskiego bunkra głodowego za współwięźnia.
    W ten sposób okazał miłosierdzie jego dzieciom, które zostałyby bez ojca.
    Ojciec Kolbe zginął śmiercią męczeńską, dobity zastrzykiem fenolu.
    Jego męczeństwo nie poszło na marne.
    Ocalony ojciec rodziny dożył wyzwolenia obozu oświęcimskiego i miał okazję
    wychować swoje dzieci. Myślę , że Boża Opatrzność o to zadbała.

    Wszelkie inicjatywy ludzkiego miłosierdzia są godne poparcia .
    Bardzo chętnie przeczytam historię p. Jolanty.
    Obojętność wobec takich inicjatyw , będzie końcem społecznej solidarności.
    Przypominam ,że społeczna ” Solidarność” ,kiedyś zatrzymała z ruskie czołgi.
    Nigdy o tym nie zapominajmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *