I prosi, by medialnie wesprzeć ją w tej walce. Przysłała list:
„Dzień dobry Panie Piotrze! Chciałabym, aby poruszył Pan na forum temat KARALUCHÓW I PRUSAKÓW w bloku przy ulicy Okulickiego 6. Walczę z tym okropnym i obrzydliwym robactwem od ponad roku. Co na to spółdzielnia? Dwa razy wysłali Pana, który zrobił oprysk w moim mieszkaniu. Istotne jest to, że mieszkam na ostatnim, czwartym piętrze i jestem pewna, że sąsiedzi również borykają się z tym problemem… Kiedyś nawet chodziłam od drzwi do drzwi z zapytaniem o robale, ale oczywiście nikt nigdy nie miał u siebie KARALUCHÓW. Jasne. Chciałam nawet na własną rękę skorzystać z fachowej pomocy specjalisty, ale okazuje się, że taki oprysk nie ma sensu, jeśli sąsiedzi nie zaczną reagować… Robale i tak od kogoś do mnie przyjdą. Nie mam już siły sama z tym walczyć! Robaki wychodzą ze zmywarki, zlewu i wentylacji Spółdzielnia nie chce podjąć żadnych kroków, sąsiedzi twierdzą, że ich to nie dotyczy. Dziś rano zrobiłam zdjęcie na parterze, które dołączam.
Pozdrawiam serdecznie.”
2 Komentarze
Ja korzystam od 20 paru lat z firmy prywatnej która 2 razy do roku robi oprysk i teraz raczej asekuracyjne i mam spokuj ale pamiętam wtedy już byłem wykończony dlatego rozumiem tych sąsiadów bo to jest okropienstwo a w dodatku bardzo towarzyskie bo kto przyszedł bardz sie reklamował. A sąsiedzi hmm…zapewne nie chca widziec.
Potwierdzam, mieszkałem tam na wynajmie kilka lat temu. Jak tylko zobaczyłem te rude ścierwa to podziękowałem. Myślę że cały blok jest zainfekowany, bo ja mieszkałem w pierwszej klatce a znajomi w ostatniej i też mieli te same atrakcje + szczury. W bloku numer 10 ta sama sytuacja. Mam niestety takie odczucia że to MOŻE być wina starszych mieszkańców, bo od niektórych z mieszkań wydobywał się niesamowity fetor. W każdym razie życzę powodzenia.